Pracuję w zawodzie belfra już ładnych parę lat i wciąż zadaję sobie pytanie, jak stać się naprawdę dobrym nauczycielem? Szukając odpowiedzi, odwołuję się nie tylko do swojego doświadczenia, ale też do filmowych przykładów osobowości szkolnych, które mnie zainspirowały. Nauczyciele ci pochodzili z różnych epok i środowisk, byli różnej płci, ale mieli pewne cechy wspólne. To one zadecydowały o tym, że stali się wyjątkowi, choć wcale o to nie zabiegali.
Co to znaczy być dobrym nauczycielem?
Co łączy delikatną Louanne Johnson graną przez Michelle Pfeiffer w filmie „Młodzi Gniewni” z charyzmatycznym nauczycielem Johnem Keatingiem ze „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”? Nie tylko wspólny zawód, ale na najgłębszym poziomie kierowali się wartościami, które czyniły z nich naprawdę dobrych nauczycieli. Co rozumiem przez pojęcie „dobry nauczyciel”? Niby oczywiste, że edukator ma po prostu w skuteczny sposób przekazać wiedzę uczniom, ale jest to przestarzałe i ograniczające wyjaśnienie. Dobry nauczyciel to osoba, która zmienia umysły uczniów, odkrywając przed nimi ich własny potencjał. Gdybym miała wymienić trzy cechy dobrego nauczyciela, pod którymi sama się podpisuję, obecne także u filmowych nauczycieli, bez wahania wymieniłabym: szacunek do uczniów, autentyczność oraz zaangażowanie. Co dokładnie kryje się pod tymi pojęciami w zadaniach nauczyciela?
Dobry nauczyciel okazuje szacunek uczniom
Najważniejsze w uczeniu się od drugiej osoby jest otwartość na to, co ma do przekazania. Nie będzie to możliwe bez budowania zdrowej relacji między nauczycielem a grupą, opartej na szacunku i zaufaniu. Moim zdaniem dobry edukator potrafi potraktować drugą osobę poważnie, nieważne czy ma 6 czy 18 lat. Rozumie, że dziecko jest samodzielnie myślącym człowiekiem, ma własne postrzegania świata, preferencje, smutki i trudności życiowe, które nawet jeśli wydają nam się banalne, nie są takie z perspektywy dziecka.
Uczeń może mieć różne, czasem błędne przekonania wynikające z jego doświadczeń życiowych, ale jest kompletną osobą, nie głupszą, nie słabszą i na pewno nie gorszą od nauczyciela. Nie znaczy to, że traktuje się uczniów koleżeńsko. Po prostu uważam, że jest pewien porządek i wpierw trzeba ofiarować szacunek dzieciom, zanim zacznie się go wymagać. W większości przypadków pojawi się samoistnie. Z drugiej strony nikt nie chce być traktowany z góry i w większości przypadków reakcją na taką postawę nauczyciela będzie opór dzieci, a w dalszej perspektywie konflikty. Można tylko sobie wyobrazić, jak potoczyłaby się kariera nauczycielki w „Młodych Gniewnych”, gdyby potraktowałaby „trudną” młodzież protekcjonalnie. Wyraźnie jednak było widać, że nie dała się też grupie zdominować i myślę, że to był przykład doskonałego balansu pomiędzy uznaniem autonomiczności uczniów a uczeniem ich nowych rzeczy i poszerzaniem ich perspektyw.
Dobry nauczyciel jest autentyczny
To, co mi się mocno rzuciło w oczy w wymienionych filmach to kwestia autentyczności. Żadne z nauczycieli nie udawało kogoś innego, narażając się też na kpiny. Wiadomo, że stając przed grupą uczniów, wchodzimy w rolę, ale nie oznacza to, że mamy zachowywać się sztywno, jako nieomylny autorytet, bo tak z pewnością nie jest. Dzieci mają świetny radar na fałsz, więc lepiej z założenia być po prostu sobą. Nie oznacza to, że mamy się dzielić swoją prywatnością, bo to jest zupełnie nie na miejscu i budzi politowanie oraz zażenowanie u klasy. Moim zdaniem w byciu autentycznym pozwalamy sobie na rozluźnienie – możliwość tego, że nie będziemy lubiani, akceptowani, czy nawet poważani w taki sposób jakbyśmy tego chcieli. Jednak mamy swój charakter, wartości i poczucie humoru i powinniśmy być gotowi zarówno na pozytywny, jak i negatywny feedback od strony uczniów. W tym drugim przypadku nie zbija nas to z tropu, bo byliśmy mocno osadzeni w tym, kim jesteśmy i po co tu jesteśmy. Na koniec informacja dla osób, które próbują „zachować twarz” przed klasą, co w tym przypadku oznacza nakładanie masek. To, kim jesteśmy i z czym przychodzimy, jest i tak dla dzieci widoczne jak na dłoni już po paru lekcjach. To nie jest problemem, chyba że pojawia się dysonans, pomiędzy tym, co inscenizujemy, a tym, co faktycznie czujemy. Wtedy dochodzi do konfliktu, a dzieci zamykają się, okazując niechęć. Jest to zrozumiałe, bo nikt nie lubi być okłamywany.
Dobry nauczyciel jest zaangażowany
Wrogiem skutecznej edukacji jest nuda i rutyna, więc edukator z powołania pokazuje swój przedmiot w sposób jak najbardziej bliski życiu i interesujący, bo dzięki temu łatwiej go przyswoić. Taki sposób interpretacji poezji zaproponowała nauczycielka nastolatkom w „Młodych gniewnych”, odnosząc się do ich autentycznych problemów egzystencjalnych. Pełnego ekspresji i wyzwalającego charakteru obcowania z literaturą w „Stowarzyszeniu Umarłych Poetów” doświadczyli uczniowie Johna Keatinga.
Jeśli nauczyciel sam jest pasjonatem swojego przedmiotu, może dla niektórych dzieci stać się na tyle inspirujący, że pójdą w jego ślady. Jest skuteczny nie tylko na krótką metę, bo dobry nauczyciel żyje we wspomnieniach swoich uczniów, jako osoba, która odkryła przed nimi interesujący fragment rzeczywistości. Co więcej, była im życzliwa, doceniała ich oraz zachęcała do stawania się mądrzejszymi. Nawet jak nie było się wybitnym z danego przedmiotu, dobry nauczyciel umiał dostrzec potencjał w każdym uczniu i zachęcał dzieci do odkrywania go w sobie.
Dobry nauczyciel jest zaangażowany, bo mu zależy na uczniach – co wyniosą z zajęć i jak dalej potoczą się ich losy – patrzy perspektywicznie. Nauczyciel, który stara się wnieść jakąś wartość w życie swoich uczniów, będzie wychodził poza wymagania, dzieląc się pasją i wzbudzając ciekawość dzieci wobec świata. W obu wymienionych filmach właśnie ten aspekt stał się osią, która podtrzymywała cały proces niesamowitej komunikacji z młodym pokoleniem.
Zaangażowanie oznacza też własny samorozwój, a dobry nauczyciel ciągle szuka okazji do niego. Nie tylko podnosi swoje kompetencje, ale też słucha dzieci, by uczyć się od nich o ich świecie, który jest fascynujący, bo jest echem przyszłości. Wsłuchuje się też w to, co dzieci mówią między wierszami, by wychodzić naprzeciw ich potrzebom i reagować, gdy wymaga tego sytuacja.
Na koniec
Jest jeszcze jedna cecha wspólna fabuły „Stowarzyszenia umarłych poetów” i „Młodych gniewnych”. W obu przypadkach nauczyciel, mimo tego, że dał z siebie wszystko, traci wyjątkowego ucznia. W pierwszym przypadku powodem jest zabójstwo nastolatka, drugim samobójstwo. Są to wielkie i bezsensowne tragedie, ale myślę, że nauczyciel musi być na to gotowy, że nie zawsze może zatrzymać bieg wydarzeń, a porażki i klęski będą pojawiać się tak samo, jak sukcesy. I myślę, że dobrze uwolnić się od nadmiernych oczekiwań, na rzecz stawania się dzień po dniu coraz lepszym nauczycielem i robienia tego, co można, ale nigdy mniej.